Franciszek Mikołaj Zabłocki herbu Łada - polski pisarz i poeta. Przez 3 lata uczył się u jezuitów, ale nie został zakonnikiem. Tworzył wiersze okolicznościowe, ody, bajki, listy poetyckie, sielanki, satyry, poemat mitologiczny "Cztery żywioły". Oprócz tego tłumaczył na polski książki francuskie i angielskie. Napisał ponad 50 komedii. Wybrane dzieła: "Zabobonnik". "Sarmatyzm", "Król w kraju rozkoszy", "Pasterz szalony", "Fircyk w zalotach".http://
Jak to w czasach oświecenia bywało, dramat oparty jest na utworze francuskiej proweniencji, a dokładniej „Le Roi de Cocagne” Marc-Antoine Legranda. Lektura to przyjemna i pogodna, gdyż cała rzecz dzieje się w fantastycznej krainie wiecznej przyjemności, zaludnionej przez legendarne stwory zajmujące się głównie dogadzaniem podniebieniu Króla. Nie wystarcza to jednak kapryśnemu, prostackiemu władcy, który oprócz dziewcząt-kwiatów, które są zawsze na jego usługi, pragnie kobiety, która byłaby dla niego wyzwaniem. Tu zaczynają się przygody nieświadomych niczego podróżnych i ich rozbawionego sytuacją przyjaciela - czarnoksiężnika, który sytuację postanawia rozwiązać magicznym pierścieniem, powodującym obłęd u jego nosiciela. Tak, żeby nie było za łatwo i było się z czego pośmiać. Ach, nie ma to jak klimaty średniowiecznego karnawału!
Chyba przez całe dotychczasowe życie żyłam w pewnej nieświadomości, a BN-owskie wstępy rozwiewają moje złudzenia.
Przywykłam do myśli, że czytamy polskie lektury, ponieważ zostały napisane po mistrzowsku, opowiadają o polskich realiach, no i są autorskimi pomysłami.
Niestety z prawie każdą lekturą ostatnimi czasy przeżywam zawód związany z faktem, że te teksty to niekiedy dosłowne kalki oryginałów francuskich, angielskich, czy hiszpańskich.
Tak jest też w przypadku "Fircyka". Nie zamierzam umniejszać zalet tej komedii, poza tym bardzo się Zabłockiemu chwali to, iż znał języki obce i potrafił przetłumaczyć francuski odpowiednik na język polski i dodał kilka autorskich monologów, ale wielka szkoda, że w Oświeceniu nie istniało jeszcze pojęcie plagiatu, albo chociaż "all rights reserved". Być może wtedy Polacy troszeczkę bardziej potrudzili się przy pisaniu sztuk i wierszy, zamiast po prostu bawić się w tłumacza.
Nie mniej jednak "Fircyk w zalotach" jest naprawdę zabawną komedią, która pozwala czytelnikowi na oderwanie się od rzeczywistości i zanurzenie się w świecie Fircyka, dla którego gra w karty na pieniądze to największa przyjemność, a który tak naprawdę typowym i prawdziwym fircykiem nie był, jak się okazuje.
Lektura godna polecenia dla czytelników, którzy nie boją się XVIII- wiecznego stylu.